poniedziałek, 12 maja 2014
Rozdział XIV
Gdy tylko Frank zobaczył tę kobietę, poczuł jak jakby zimna dłoń przejechała mu po kręgosłupie. Po rozstaniu z Elen i Christiną myślał, że oba te związki były jego porażkami życiowymi, jednak wtedy jeszcze nie wiedział że może go spotkać coś gorszego. Sexual One, jak mawiali o niej koledzy z klubu kobieta pająk, kiedy ma cię w sieci swej możesz się wić a prędzej czy później cię dopadnie. Był kompletnym kretynem słuchając Harry'ego i zaspokajając Anję w jej gabinecie. Obsesja tej kobiety wcale nie zmalała, osaczała go i składała nieprzyzwoite propozycje za każdym razem, gdy przychodził do niej na wizyty. Mou był nieugięty zarówno on jak i Terry do końca sezonu mieli uczestniczyć w terapii a każda nieobecność kończyła się surowymi karami finansowymi. Osobiście uważał, że Mourinho bawił się jego nieszczęściem i celowo nasłał na niego Anję. Seksualna wariatka właśnie widziała jego pocałunek z Ingą i tylko cud mógłby go w tym momencie uratować.
- Hahaha jak miło zobaczyć, że w szpitalu św Judy kwitnie romantyczna miłość Frank Romeo Lampard i jak mniemam Inga Julia Bergman? Cóż za urocza para! - owładnięta obsesyjną, wręcz perwersyjną furią Anja zaczęła klaskać i śmiać się.
Inga patrzyła na siostrzenicę Mourinho z nieukrywanym zdziwieniem. Nie znała jej osobiście, ale ta dziewczyna nie wyglądała na zdrową psychicznie.
- Wyjdź stąd. - warknął Lampard.
- A co boisz się, że wasza hipokryzja ujrzy światło dzienne?- zapytała z udawaną słodyczą, tak naprawdę podszytą fałszem i triumfem. - Cnotliwa Inga Bergman, kanonierska miłość jej i Łukasza Fabiańskiego, który z poczciwego jelonka Bambi ewoluował w dorosłego rogacza. I kto mu przyprawia tego rogi? Ukochana kobieta, to tak smutne że zaraz uronię kryształową łzę!
- Wypierdalaj!- Lampard ruszył w stronę Portugalki z zamiarem wyprowadzenia jej poza szpital, Inga w ostatniej chwili złapała go za ramię odciągając w swoją stronę.
- Nie warto Frank. - spojrzała na niego łagodnie. - A pani już podziękujemy to jest szpital nie lokalne targowisko. Nie będę omawiała swojego życia z nieznajomą kobietą, która wyrwała się z bazaru.
Anja poczerwieniała a jej błękitne oczy zwęziły się do rozmiarów wąskich szparek. Była wściekła i zdumiona, ale jakimś cudem zdołała zapanować nad swoim wybuchowym temperamentem. Ta mała Szwedka wywłoka jeszcze pożałuje, że z nią zadarła a na Franku zemści się w wyjątkowo perfidny sposób.
- Jeszcze się zemszczę! A tobie suko radzę rzucić Franky'ego zanim Bambi dowie się o twojej rozwiązłości!- powiedziawszy to okręciła się na pięcie kierując się w stronę drzwi. Stukot obcasów słychać było jeszcze przez jakiś czas, aż do momentu w którym rozległo się głośne trzaśnięcie drzwiami.
Pomiędzy Ingą a Frankim zapadła krępująca cisza, powietrze zgęstniało jakby zaraz miała nadejść porządna burza z piorunami.
- Przepraszam za tę wariatkę. - Frank zdecydował się przerwać milczenie. - Ma obsesja na moim punkcie.
- Słyszałam, że podobno wpadłeś jej w oko, ale nie byłam świadoma tego że jest zdolna do wygadywania takich rzeczy. Łukasz nie może dowiedzieć się o tym niefortunnym pocałunku. - na jej czoło i policzki wypłynął centkowany rumieniec. Było jej wstyd, że znowu dała ponieść się chwili w dodatku świadkiem zapomnienia była Anja Mourinho.
- Znowu zaczynasz. - przysunął się do niej. - Nim ta wariatka nam przerwała, ustaliliśmy że pragniemy tego samego. - wziął jej dłoń w swoją rękę delikatnie gładząc jej wierzch kciukiem.
- To ty ustaliłeś. - zaczęła. - Ja nie miałam w tej sprawie nic do powiedzenia.
Dziewczyna czuła jak niebieskie oczy pomocnika przewiercają jej duszę na wskroś. Zdradzieckie ciało nie chciało jej słuchać w lot odczytując sygnały Lamparda, jego dotyk niemalże palił jej skórę. Głupiała przy nim.
Tę intymną niezwykle intymną chwilę przerwało im trzaśnięcie drzwi w których pojawiła się znajoma sylwetka doktora Johna K. Rucinsky'ego, który kilka tygodni wcześniej opatrywał Ingę.
- O jak miło was widzieć!- uśmiechnął się szeroko.
- Co z Davidem?- zapytała Szwedka.
- Tym ukręconym? Będzie żył, ale zdrowo przygrzmocił o beton. Właśnie zajmuje się nim klubowa lekarka, swoją drogą Franky dlaczego nie mówiłeś mi, że macie w Chelsea wolną i piękną służbę medyczną? - rozbawiony John udawał oburzonego.
Frank przez chwilę nie wiedział o co chodzi, Eva miała męża a fizjoterapeuci są rosłymi facetami.
- Nisha to wasza nowa lekarka. - Inga wyprowadziła Anglika z niewiedzy. - Przyjechała obejrzeć wasz mecz.
- O Franiu widzę masz najświeższe informacje. - lekarz dalej kpił. - Pani Inga z Arsenalu wie lepiej od ciebie. No nie ważne...co to ja chciałem wam powiedzieć? - przez chwilę usiłował przypomnieć sobie, zgubiony wątek. Gdy mu się to udało wykrzyknął. - A właśnie! Wasz zakręcony kolega musi odpoczywać, leżeć i pić dużo płynów. Przypilnujcie tego a najlepiej powierzcie go tej piękności. - powiedziawszy to pożegnał się biegnąć gdzieś w pośpiechu.
Zaraz po ewakuacji lekarza z sali wytoczył się Loczek w towarzystwie Nishy. Nie wyglądał jak człowiek po urazie głowy, miał błogą minę i cały czas głupkowato się uśmiechał.
- Ingusia!- wykrzyknął entuzjastycznie. - Jedziemy do mnie na imprezkę! Jutro moje urodziny!
- Masz siłę na imprezy?- zapytała ironicznie. - Powinieneś leżeć.
- Zgadzam się. - dodała lekarka. - Jako twój lekarz zdecydowanie zabraniam organizacji imprez!
- Kobiety!- westchnął teatralnie Luiz. - Zaprowadźcie więc mnie anielskie istoty do mej posiadłości.
- A ja to pies?- wtrącił się Lampard. - Przywiozłem cię tutaj Davidku.
Loczek spojrzał na kolegę z szerokim uśmiechem.
- Ciebie też zapraszam Lampsiu.
Grupa ruszyła do samochodu zmierzając do w stronę bliźniaka Ingi i Dawida. Gdy dotarli na miejsce Brazylijczyk został wysłany na kanapę, gdzie miała dotrzymywać mu towarzystwa Nisha. Frank zakasał rękawy i zaczął przeszukiwać lodówkę i szafkę w poszukiwaniu produktów do kolacji. Wespół z Ingą udało im się zrobić zapiekankę z mięsem i warzywami a jako deser posłużyły kruche ciasteczka z Nutellą. Szwedka zniknęła na chwilę w swoim mieszkaniu przynosząc butelkę chilijskiego wina. Kolacja przebiegła w wesołej atmosferze, Loczek gadatliwy bardziej niż zwykle, był gwiazdą wieczoru. Nisha urzeczona jego talentem komediowym co rusz wybuchała perlistym śmiechem. Inga i Lampard uczestniczyli w żywej rozmowie na wszystkie możliwe tematy, ale cały czas wymieniali ponad stołem wymowne spojrzenia. Około północy po Nishę przyjechała młodsza siostra Zaira, David poszedł spać a Inga ruszyła do siebie w towarzystwie Franka. Stanęli przed wejściem do mieszkania piłkarki i znów zapadło pomiędzy nimi milczenie. Frank wyciągnął z dłoni dziewczyny klucze przez chwilę bawiąc się dołączonym do nich breloczkiem.
- Muszę iść. - wyciągnęła ku niemu dłoń. - Jutro Wielkanoc, obiecała Davidowi wspólne śniadanie.
- A ja dziewczynkom, że poszukam z nimi prezentów od króliczka. Jadę rano do Surrey, ale mam wolny wieczór. Dasz się zaprosić na kolację?- zapytał z nadzieją.
Inga pokręciła głową.
- Wiesz, że spotykam się z Łukaszem. Nie chce być kimś takim jak opisuje mnie Anja. - spuściła wzrok, czując jak do oczu zaczynają napływać jej łzy.
Lampard złapał ją pod brodę, unosząc jej twarz do góry. Kciukiem, delikatnie otarł łzy skapujące po policzkach dziewczyny.
- Nie płacz. - szepnął. - Anja to zdzira, zrobi wszystko żeby ci dogryźć. Nie potrafi pogodzić się z tym, że nie wszystko musi mieć.
- Nie dlatego płaczę Frank. - westchnęła żałośnie. - Będę tego żałować, ale muszę ci to powiedzieć. Zakochałam się w tobie! - odwróciła się na pięcie przekręcając zamek i uciekając do mieszkania.
Lampard stał na wycieraczce nie mogąc wyjść z szoku, głównie za sprawą tego że to wyznanie nie było mu przykre. On też zakochał się w tej dziewczynie i właśnie zdał sobie z tego sprawę.
_________________________________________________________________
No i w końcu na tę dwójkę spadło oświecenie.
Ale nie bójcie się Anja nie da tak szybko za wygraną! :D
Życzę miłego czytania!
Fiolka :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I feel it in my fingers... I feel it in my toes... Love is all around us! Wreszcie Inga ogarnęła swoje uczucia, ha! No i Lampard poniekąd również :D Ale niech mają się na baczności, ja jestem pewna, że The Sexual One siedzi w kącie i knuje jakiś szczwany plan okrutnej zemsty. Lampsik powinien był trzymać swego rumaka na wodzy...
OdpowiedzUsuńAnja jest straszna. Nie no serio The Sexual One brzmi źle nawet parafrazując Jekcylla ;) Lampsik generalnie zrobił duży błąd dając jej paluszek, bo to takie stworzonko które będzie chciało wziąć całą rękę.
OdpowiedzUsuńOch, David to moja ulubiona postać :) Jest taki... uroczy ♥ Ojejciu, przez końcówkę nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńAnja to franca. Ale co tam, ja lubię czarne charaktery :D
No nareszcie! Ale ten dopisek o Anji to doprawdy wyborne pocieszenie, gdyby ktoś przypadkiem nie był zadowolony. Po raz kolejny porozpływam się nad Twoją kreacją Davida. To jest fantastyczne po prostu :) A Inga niech się nie wygłupia, tylko załatwi sprawę z Łukaszem. Ja wiem, że to nie będzie łatwe, ale lepiej, żeby się z nim rozstała, zanim ta cała Anja narobi afery.
OdpowiedzUsuńNo dobra, i tak wiem, że narobi.
buziak :*
To się Mourinho siostrzenica trafiła, wiedźma jakich mało :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czy już mówiłam, ale uwielbiam tutaj Davida.
A co do oświecenia...to lepiej żeby oświeciło ich teraz, niż ażeby miało ich nie oświecić wcale,o!
Czekam na nowy :)
Jejujejujeju powiedziała mu! Normalnie wykonam taniec radości, a ten co stoi jak kołek przed drzwiami niech wpada tam do niej i bierze ją w ramiona xd No dobra trochę mnie poniosło... Czekam z niecierpliwością na następny, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńahh, jaka romantyczna końcówka ♥
OdpowiedzUsuńrozwalił mnie ten lekarz xD 'wasz zakręcony kolega', no nie dziwię się, że zakręcony, po pierwsze fryzura a po drugie się wreszcie zakochał!
Anja mnie śmieszy coraz bardziej z rozdziału na rozdział xD typowa blondynka z kawałów + ona jest jeszcze napalona
rozdział genialny! <3