środa, 21 maja 2014

Rozdział XV



   Cały Wielkanocny dzień Anja musiała spędzić z rodzinką wuja Jose. Nie miała ochoty na biesiadowanie i słuchanie narzekań Mou jakich to ma niewdzięcznych zawodników i jak zawiódł się na Abramowiczu.
    Rzygać jej się chciało od tych smętów, miała ciekawsze rzeczy do przemyślenia. Właśnie obmyślała plan, jak pogrążyć tę szmatę Ingę Bergman i dobrać się do Franka. Niech tylko nie myśli, że tak szybko wybaczy mu zadawanie się z tą szwedzką kobyłą, musi trochę pocierpieć a skandal nada ich przyszłemu związkowi pikanterii. Lamps był świetny w łóżku a ona lubiła seks pod każdą postacią i w każdej konfiguracji.     Najbardziej kręciło ją to, że Lampard udawał niechęć i niedostępność a w gruncie rzeczy potrafił przelecieć ją jak nikt do tej pory. Mogłaby zaciągnąć do łóżka każdego w Chelsea a przy kilku nie musiałaby się nawet wysilać, gdy tylko na nich spojrzała ich maszty stawały na baczność. Było to nawet zabawne bawić się tymi chłopaczkami udając niewinność, ale każdy z nich wiedział że bratanica The Special One zagięła parol na     Franka Lamparda i nie śmiał wchodzić mu w paradę. Do tego rozsiewane przez Terry'ego plotki o romansie dodawały całej sprawie pikanterii. Było tak jak ona chciała a tymczasem musiała zająć się Ingą i nieszczęśliwie zakochanym Jelonkiem Bambi.

    Frank spędził z dziewczynkami cały dzień, przez większość czasu szukali w ogrodzie prezentów od zajączka. Isla była jeszcze w takim wieku, że bieganie z ojcem po ogrodzie jego domu w Surrey było dla nią frajdą, Luna powoli wkraczała w wiek kiedy zabawy z ojcem schodzą na drugi plan.
    Na świąteczny obiad zajrzały siostry pomocnika Clare i Natalie oraz ojciec Frank Senior. Było sympatycznie i rodzinnie tak jak za czasów gdy żyła jeszcze matka. Chociaż dzień był naprawdę udany, to cały czas rozmyślal o Indze i tym co wczoraj mu wyznała oraz reakcji jaka w nim zachodziła. Czuł każdą cząstką siebie, że kocha tę dziewczynę i najchętniej rzuciłby wszystko i stanął pod jej drzwiami. Musiał jednak poczekać aż Elen przyjedzie po dziewczynki. Ustalili, że w święta będą dzielić się opieką nad córkami więc on spędzi z nimi wielkanocny poranek i popołudnie a wieczorem wrócą do matki.
    Clare zauważyła, że brat cały czas błądzi gdzieś myślami. Od jego menadżera Harry'ego wiedziała, że sprawa przedstawia się beznadziejnie.
    - Cały czas gdzieś błądzisz myślami. - dotknęła delikatnie jego ramienia. - Czy to przez bratanicę Jose?
Frank wzdrygnął się jakby usłyszał co najmniej o związku z modliszką, którą Anja w istocie była.
    - Kto ci opowiedział takie rewelacje?
    - Harry.
    - Chyba dawno nikt mu nie przywalił w ten rudy łeb. Wiem, że Londyn huczy od plotek o moim rzekomym romansie z Anją Mourinho, ale zaręczam ci że nic mnie z nią nie łączy. Chodzę do niej na przymusową terapię na którą wysłał mnie jej ukochany wujaszek.
Clare zachichotała.
    - Terapię? No to pięknie cię wkopali. Ale skoro Anja nie zaprząta twoich myśli to gdzie w takim razie się znajdują?
Lampard westchnął potężnie.
    - Jestem idiotą Cle. Zakochałem się jak maturzysta i właśnie to sobie uświadomiłem. Mam obsesję na jej punkcie, przez całą noc biłem się z myślami i szukałem rozwiązania.
    - A właściwie co chcesz rozwiązywać?- zapytała
    - Ona z kimś się spotyka i boi się powiedzieć mu prawdę, żeby go nie zranić.  W dodatku ta psychopatka Anja cały czas mnie prześladuje i chce ze mną być. Byłem debilem, że posłuchałem Harry'ego i ją przeleciałem.
    Clare nie wierzyła własnym uszom. Wiedziała, że Frank w młodości był zwierzęciem kochliwym a potem rozstał się z dwoma narzeczonymi, ale żeby rozwiązywać problemy za pomocą penisa to nie w jego stylu.
    - Kochany spieprzyłeś sprawę! Co to jest w ogóle za tłumaczenie, że przespałeś się z nią bo kazał ci Harry. Zabrakło ci argumentów? Mówi się nie i idzie się dalej, tym bardziej że kochasz inną. Nie miałeś oporów?
    Lampardowi zrobiło się głupio miał potworne wyrzuty sumienia, ale zrobił to wszystko ze złości, co oczywiscie nie usprawiedliwiało jego koncertowego debilizmu.
    - Nie byłem wtedy zakochany w Indzie! To znaczy nie zdawałem sobie z tego sprawy, po prostu zadziałały emocje, wiem że zachowałem się jak idiota ale nie cofnę czasu.
    Clare nie była usatysfakcjonowana takim obrotem spraw, ale nie zamierzała dawać bratu kazań. Już wyraziła swoje zdanie na ten temat a teraz należało go wesprzeć. Nigdy nie widziała Franka w taki stanie, więc to co czuł do tej Ingi musiało być szczerym uczuciem.
     - Cóż mam ci powiedzieć kochany braciszku, powinieneś o nią walczyć. Na twoim miejscu prosiłabym siostry o zaopiekowanie się Islą i Luną do czasu przyjazdu Elen i pognała do Londynu.
    Oczy Franka rozbłysły szczęściem, wyściskał siostrę biegnąc do pokoju dziewczynek żeby się z nimi pożegnać i obiecać zabranie na następny mecz.

    Do Londynu jechał szybciej niż Fernando Alonso po torze wyścigowym. Zajeżdżając do Hammersmith przez jakiś czas szukał czynnej kwiaciarni a gdy ją znalazł kupił największy bukiet jaki wpadł mu pod rękę. Z piskiem opon zaparkował przed bliźniakiem Ingi i Luiza. Miał ochotę załomotać w drzwi, ale w ostatniej chwili powstrzymał się przed tym i lekko zapukał.
    Odpowiedziała mu cisza, ponowił więc czynność czekając z nadzieją, że dziewczyna jest jednak w domu.
    Inga po dniu spędzonym z Davidem odpoczywała leżąc na kanapie w salonie. Na jakimś hiszpańskim kanale nadawali telenowelę Miłość i nienawiść. Fabuła była prosta jak budowa cepa i przewidywalna jak kazanie podczas ślubu. Właśnie główny bohater lekko podstarzały amant miał oświadczać się młodziutkiej, zakochanej w nim do obłędu Sonii gdy z korytarza doszedł do niej dźwięk pukania. Zdziwiła się, bo Dawid miał klucze, zresztą wieczorem miała go odwiedzić Nisha. Gdyby czegoś od niej chciał na pewno by zadzwonił.
   Niechętnie otworzyła drzwi a gdy spostrzegła kto stał po drugiej stronie miała ochotę uciec na górę.
Frank widząc reakcję Ingi postąpił krok do przodu, wolną ręką obejmując ją w pasie. Ruchy utrudniał mu sporej wielkości bukiet, który bez namysłu rzucił na podłogę a otwarte drzwi zamknął z buta.
    - Popatrz na mnie Inga.
Zmusiła się żeby na niego spojrzeć, uśmiechając się przy tym blado.
    - Nie ma szans, żeby to między nami się wypaliło?
    - Nie, ale nie powinnaś się tego bać. - jego uścisk był mocny i kojący.
    - Nie boje się. Po prostu nie wiem co mam robić.
    - Pocałuj mnie. - powiedział naglącym głosem.
    - Wiesz, że będziemy tego żałować?
    - Och, na miłość boską!- wykrzyknał biorąc ją na ręce i pędząc schodami do góry w stronę sypialni.
     Postawił ją przy łóżku, czując jak dłoń Ingi muska jego szyję. Nie wahał się ani chwili, pragnął ją przez cały czas jak wędrowiec na pustyni. Przygarnął ją mocno do siebie wpijając sie w jej usta w mocnym i zaborczym pocałunku. Upadli na łóżko ani na chwilę nie przestając się całować.  Frank na krótki moment oderwał się od Ingi, jakby chciał przekonać się w stu procentach, że to właściwa decyzja.
    Dziewczyna nie pozwoliła mu się zawahać, wiedziała że wszystkie mosty za nimi były już zgliszczami. Gra skończyła się w momencie w którym wyznała mu miłość. Teraz to uczucie krążyło w jej żyłach, roznosząc po całym ciele adrenalinę. Kochała Franka i to uczucie było w tym momencie najważniejsze. W pośpiechu pozbywali się garderoby, obdarzając się coraz śmielszymi pocałunkami. Frank błądził ustami po wzniesieniach i dolinach ciała ukochanej, wyznaczając językiem ognistą ścieżkę. Czuła go każdym milimetrem ciała a wrażliwe opuszki palców przy każdym zetknięciu z jego nagą skórą zaczynały pulsować.     Pomocnik pieścił ją, starając się dać jak najwięcej rozkoszy. Każdy dotyk jego ust, języka i palców był napełniony miłością i czułością. Muskał ją czulej niż wirtuoz swój ukochany instrument w końcu oboje nie mogli już wytrzymać napięcia, które przez tyle miesięcy wisiało między nimi. Frank zagłębił się w wilgotne ciało Ingi, rozpoczynając z nią wędrówkę aż na sam skraj zapomnienia. Każdym pchnięciem wynosił ich coraz wyżej i wyżej wznosząc ich ku źródłu niewyobrażalnej wręcz rozkoszy ,rozlewającej się po całym ciele.
Lampard drżąc opadł na posłanie, biorąc Ingę w ramiona z których ona już nigdy nie chciała się uwolnić. Cokolwiek by nie zrobiła, należała do Franka tak jak on należał do niej.



_________________________________________________________________________
Hahaha w końcu nadeszła chwila na którą wszyscy czekali w napięciu. Zaręczam, iż nie jest to kolejny sen Ingi a prawdziwy szał ciał, zmysłów i uprzęży! Mam nadzieje, że Was nie zawiodłam! Miłego czytania! 
                                                                           Fiolka :*

11 komentarzy:

  1. Ohoho, ależ się zrobiło gorąco. Cieszę się, że w końcu powiedzieli, co on na sercu leży no i mam nadzieję, że nie będą żałować. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba było uprzedzić, że do czytania tego rozdziału należy usiąść w lodówce! Taki upał, a ty jeszcze podgrzewasz atmosferę tymi gorącymi scenami! No lodu, normalnie, no!
    Tylko Bambiego szkoda... Upraszam cię, przeszanowna autorko, żebyś sprowadziła jakąś nadobną dziewoję, która otrze Fabianowi łzy z tych sarnich ocząt i ukoi jego złamane serce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! W końcu! :D Nie zawiodłaś, a nawet zaskoczyłaś! Miałam w głowie swój własny scenariusz, ale ty wykorzystałaś ten wątek z pewnością 200 razy lepiej niż ja bym to zrobiła. Świetnie się czytało, zresztą jak każdy rozdział.
    Cieszę się, że wszystko sobie powiedzieli, ale dalej ciekawi mnie co będzie w następnym rozdziale, szczególnie po tej końcówce, przy której musiałam podkręcić mój ulubiony wiatrak. Jakoś nie spodziewam się ślicznego śniadania do łóżka, nie wiem czemu :D Mimo to czekam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rrrromaaaaanse njuanse :D W końcu dobrze że się tak stało i prawda wyszła na jaw. Co nie oznacza oczywiście końca kłopotów. The Sexual One nie śpi i jest jeszcze biedny Bambi. Popieram prośbę Martiny niech się znajdzie ktoś kto go pocieszy :D. Nadobna dziewoja się trafi jakaś właśnie :) A co do samej sceny fajnie napisane. Lekkie i nie przesadzone. Bardzo na plus. Że Nisha i Loczek coś? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. eh, wreszcie się moge wypowiedzieć. :D
    hahah, no jeszcze tego by brakowało, aby i to okazało się snem :P się wreszcie doczekaliśmy aż padli sobie w ramiona. mam nadzieję, że teraz to już będzie tylko lepiej i nic się nie wydarzy. Frank to ma jednak cudowną siostrę. pozazdrościć. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Za oknem upał, obok mnie wiatraczek ale nic nie daje bo przez Ciebie moja Droga temperatura w pokoju wzrosła!
    Mam nadzieje, że to nie znowu jakiś sen bo będzie źle ;D Ale jeśli to nie jest to żali mi Polaka i tego czego się biedaczek dowie ale cóż, miłość rządzi swoimi prawami.
    Jeszcze ta Mourinho zaczyna na serio działaś na nerwy ale żeby ją przelecieć bo Harry kazał na ja Cię proszę Frank!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. uhuuuu, no nieeeźle :D
    TAK, TAK i jeszcze raz TAK
    ich związek po prostu musi wypalić, nie ma innego wyjścia :)) mam jednak wrażenie, że Anja się znowu wpieprzy ;/
    tylko Bambi... kurde, ta sprawa jest strasznie zagmatwana. Inga musi znaleźć jakiś sposób, aby z nim zerwać nie raniąc.
    czekam na następny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, przepraszam, że długo nie czytałam Twojej twórczości, ale miałam duży postój z blogowaniem, a teraz zdecydowanie postanowiłam wrócić.
    Jest naprawdę cudownie, bardzo brakowało mi relaksowania się przy Twoich opowiadaniach (ale tu akurat wina leży po mojej stronie, zaniedbałam to), a teraz gdy mogłam wszystko nadrobić, przeczytać, jestem zachwycona.
    Nie spodziewałam się, że wszystko tak się potoczy, ale nie jestem zawiedziona. Miłość w powietrzu, więc czego chcieć więcej? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Franek w końcu wziął sprawy w swoje ręce i zrobił to co trzeba. Cieszę się że w końcu się 'dogadali' aczkolwiek już tak na zaś obawiam się tego co nawyczynia niejaka Anja. Zdecydowanie czarny charakter tego opowiadania! A, i popieram pomysł co do wkomponowania jakiejś partnerki dla Fabsia!
    Czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh jaka scena, chce więcej takich :) Ah Franio, ah. Chyba nic mądrego nie napiszę, bo się rozmarzyłam. Wszystko pięknie, ładnie tylko ta Anja, grrr.
    Zapraszam na nowy u mnie:
    http://la-gante-esta-loca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha, dobrze że uprzedzasz, że to nie sen :D Bo po tym ostatnim to można było się różnych scenariuszy spodziewać :D
    O mamo, boska scena. Niech się Inga broni rękami i nogami, a i tak wszyscy wiedzą, że już dawno przepadła. Nikt i nic tego nie zmieni. Panna Mourinho niech na głowie staje, a i tak nic to nie da.
    A, i podpisuję się rękami i nogami pod swoistą petycją, która się tu wytworzyła: "chcemy dziewczyny dla Bambiego" :P
    buziak :*

    OdpowiedzUsuń

Komentarze typy: "Świetny rozdział- zapraszam do siebie" będą z automatu usuwane. Proszę również o nie reklamowanie swojej twórczości w komentarzach pod rozdziałami do tego służy zakładka SPAM!
Pozdrawiam Fiolka :)