środa, 26 marca 2014

Rozdział X



    David przez kilka kolejnych dni gimnastykował się, żeby tylko przez przypadek nie spotkać Ingi. Udawało się niemalże koncertowo gdyż dziewczyna była zaganiana od rana do wieczora a wolnych chwilach umawiała się z Fabiańskim.
    Golkiper Arsenalu zaprosił ją na mecz derbowy pomiędzy The Gunners a The Blues, więc w końcu Luiz będzie musiał wziąć się w garść i wyznać jej prawdę. Frank zrobił w szatni karczemną awanturę, obrażając się na Terry'ego, który tylko cudem uniknął obicia gęby.
    Dla własnego bezpieczeństwa John chodził opłotkami a jego kontakty z Lampardem ograniczały się do boiska. Mou siódmym zmysłem wywęszył pogorszenie się atmosfery w szatni, przez co jego chora łepetyna wymyśliła misterny plan spotkań z nowym psychologiem. Nie byłoby w tym nic głupiego, gdyby genialną psycholożką nie okazała się bratanica Portugalczyka.
    Anja Mourinho okazała mało podobna do znanego stryja i dużo od niego przystępniejsza. Długonoga blondynka odziana w obcisłe jeansy i jasnokremową bluzkę przez dwadzieścia minut opowiadała o swojej koncepcji zajęć. Piłkarze wpatrywali się w nią niczym kot w smakowity kawał mięsa. Torres siedzący w ostatnim rzędzie szepnął coś na ucho Haazardowi, który podał do przodu. Do uszu Franka doszedł news, że Terry ma tak ciasne spodnie, że zaraz rozerwie mu się materiał w miejscu gdzie chowa swojego węża.    Wszyscy gruchnęli śmiechem, co wkurzyło trenera i tak już podminowanego. Jose miał jedne z tych dni, które w klubie nazywały się napięciem przed bezkrwawym okresem. Mou snuł się po ośrodku treningowym jak cień, zaglądając wszędzie gdzie tylko się dało. Sprzątaczki miały go serdecznie dość a kucharz drużyny poszedł na bezpłatny urlop, po tym jak Portugalczyk rzucił w niego brukselką.
    - Haazard! Może powiesz głośno co cię tak bawi?- Mourinho wpatrywał się w Belga wzrokiem bazyliszka.
Eden zrobił minę niewinnej owieczki patrząc na trenera, jakby nie wiedział o co mu chodzi.
    - Nic mnie nie bawi trenerze. - skłamał bez mrugnięcia okiem.
Mou nie wydawał się usatysfakcjonowany, ale nie drążył tematu. Anja była jego oczkiem w głowie, po śmierci brata i bratowej opiekował się jego rodziną a chrześnicę kochał jak swoje własne dziecko.
    - Chciałabym spotkać się z wami na rozmowach indywidualnych po pół godziny z każdym. Dzisiaj z kapitanami a potem wywieszę listę z terminami.
    Piłkarze rozeszli się w dobrych nastrojach, plotkując o pani psycholog a także wymieniając się uwagami na jej temat. Frank przez cały trening był pogrążony we własnych przemyśleniach. Od tygodnia chodził zły i sfrustrowany, pomimo sukcesu w meczu z Galatasarayem i przejścia do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Był zły na Luiza, ale na widok Terry'ego dostawał białej gorączki. Miał ochotę rozszarpać go gołymi rękami a potem wrzucić ciało do Tamizy. Wkurzyłby się na każdego, kto rozpowiada nieprawdziwe informacje na jego temat, ale plotkarstwo Johna było dla niego wyjątkowym skurwysyństwem. Przyjaźnili się od lat, byli niemalże jak bracia a Terry'emu na stare lata zaczęło odbijać, Toni co jakiś czas dzwoniła do Franka z płaczem, bo Johnny poszedł w tango.
    Co miał w takiej sytuacji zrobić? Jego przyjaźń z Johnem już dawno zaczęła się psuć, tym bardziej że od przebywania w jego towarzystwie miał same kłopoty. Sam nie był niewiniątkiem dwa fatalne związki i pornoafera z przeszłości ciągnęły się za nim jak smród po gaciach. Wziął to jednak na klatę starając się końcówkę kariery przeżyć w spokoju, bez najazdu paparazzi i afer. Był chyba jakimś pechowcem, bo odkąd spotkał Ingę pech z nieszczęściem chodzili po nim parami. Najpierw obicię gęby Szczęsnemu a teraz plotki o romansie.
    Harry jak zwykle będzie miał używanie, bo to że wiedział o jego domniemanym romansie z Ingą było jasne jak słońce.
    W końcu nadeszła godzina spotkania z Anją Mourinho. Terry'ego nie było już w gabinecie psychologów, gdy Frank wchodził do środka. Portugalka siedziała za biurkiem trzymając w dłoni długopis. Spojrzała na Franka z nad delikatnych oprawek,posyłając mu uśmiech. Była śliczną dziewczyną i nie dziwił się chłopakom, że nie mogli oderwać od niej wzroku. Sam był urzeczony jej regularnymi rysami i zielonymi oczami okalonymi wachlarzem ciemnych rzęs. Jasne loki falami spływały na jej ramiona i plecy. Ideał kobiety.
    - Wicekapitan Frank Lampard. - spojrzała na niego przeciągle. - Nie pamiętasz mnie?- zapytała uśmiechając się tajemniczo.
    - Nie bardzo. - odpowiedział zgodnie z prawdą.
   Przez urodziwą twarz panny Mourinho przebiegł cień zawodu. Nie pamiętał jej i miał do tego prawo w końcu zmieniła się przez te dziesięć lat, kiedy ostatnim razem się widzieli.
    Przyjechała do Londynu jako siedemnastolatka aby zamieszkać z wujkiem Jose i jego rodziną. Miesiąc wcześniej jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym a z dziadkiem Felixem nie chciała mieszkać.     Wujek był dla niej prawdziwym opiekunem, ale też chwilami przesadzał. Zabronił jej przychodzenia do klubu, żeby żaden z jego podopiecznych nie zaczął jej podrywać. Zakradała się tam potajemnie, obserwując pomocnika nazwanego przez siebie ósemką. Wiedziała kim jest dwudziestosześcioletni Anglik i chciała bliżej go poznać. Kilka miesięcy później przy pomocy koleżanki z liceum zdołała spędzić z Lampardem upojną noc. Potem sprawy potoczyły się jak w kalejdoskopie, wujek wysłał ją na naukę do Stanów, ale ona nigdy nie zapomniała o Franku. W końcu wróciła zdobyć go z pełną świadomością i nie pod wpływem alkoholu.
Mou nie wiedział z kim wtedy spała i postara się o to, żeby niewygodna prawda z przeszłości ujrzała światło dzienne. Jako dojrzała kobieta postara się o względy Lamparda.
     Okrążyła biurko stając za plecami pomocnika, pochyliła się nad nim tak, że jeden z jej loków połaskotał go w szyję. Frank poczuł tchnienie ciepłego oddechu na swoim policzku, szyi a potem uchu.
    - Sierpień dwutysięcznego czwartego, namiętna noc w hotelu. - jej usta dotknęły ucha piłkarza.
Lampard wstał aby być jak najdalej od tej kobiety. Nie pamiętał żadnej upojnej nocy, ale w sierpniu tego roku topił smutki po pierwszej zdradzie Elen. Ogółem z sierpnia tego roku niewiele pamięta, głównie niekończącego się kaca a potem dołek psychiczny.
    - Przykro mi. - spojrzał na jej roziskrzone oczy. - Nic nie pamiętam.
    - Może moglibyśmy odświeżyć ci pamięć?- zapytała z nadzieja.
Frank spojrzał na nią jakby poczuł coś nieświeżego. Kobiety lubiły jego towarzystwo, on również nie był święty, ale bratanica Mou była nachalna a tego nienawidził.
    - Nie. - odpowiedział spokojnie. - Nie mam ochoty, czy nasza rozmowa będzie toczyła się wokół pani niezaspokojonych pragnień?
Zaśmiała się cicho i chrapliwie.
    - Powiedzmy, że zawsze zdobywam to czego chcę a chcę cię znowu mieć w łóżku. - powiedziała wprost.
    - A co jeśli ja tego nie chcę?
    - Nie próbuję cię zgwałcić, Frank. Chcę cię tylko poinformować, że mam na ciebie ochotę i chcę dojść pod tobą co najmniej dwa razy. - puściła mu oczko a potem zajęła się wypełnianiem dokumentacji.
    Ogłuszony Lamps wyszedł z jej gabinetu kierując się prosto do wyjścia z budynku.  Na parkingu zaczepił go skruszony Luiz chcąc załagodzić jakoś napiętą atmosferę. Nie było mu dobrze z tym, że celowo unika Ingi a Frank jest na niego wściekły.
    - Stary, słuchaj chciałem cię przeprosić. - zagaił podchodząc do Lamparda.
Frank pogrążony we własnych wspomnieniach nie słuchał co David ma do powiedzenia. Zastanawiał się czy psycholożka mówiła prawdę i czy naprawdę przeżył z nią jakąkolwiek noc, nie mówiąc już o upojnej.
    - Coś mówiłeś?- zapytał Brazylijczyka.
    - Właśnie cię przepraszałem, ale ty jesteś jakiś nieobecny. Pani psycholog za bardzo cię maglowała? - zagaił.
Frank przez chwilę zżymał się w sobie, ale w końcu postanowił zaufać Luizowi. Chłopak naprawdę wydawał się skruszony swoim plotkarstwem, poza tym nie miał się komu zwierzyć. John sam zaczął się skreślać z listy jego potencjalnych spowiedników.
    - Masz w domu piwo?- zapytał z nadzieją.
    - Piwo to jedyna rzecz, którą mam w lodówce. - Luiz klasnął w dłonie. - Zapraszam do siebie, miałem nadzieję że mnie podrzucisz bo moja Celine jest u lakiernika.
    - Wsiadaj.
Załadowali się do audi Lampsa ruszając w drogę do Hammersmit. Londyńczycy jak na złość ruszyli w drogę powrotną z prac przez co niemalże każda przecznica była dokładnie zakorkowana. David rozsiadł się w fotelu pasażera majstrując w odtwarzaczu tak długo, aż znalazł odpowiednią piosenkę. Samochód Franka zamienił się w scenę a Luiz udawał Shakirę.
    - Zmień płytę. - jęknął Lampard. - Wyjesz gorzej niż Jo...
    - Gorzej niż Johnny?! - oburzył się Loczek. - To było wysoce niestosowne, poza tym mógłbyś wybaczyć Terry'emu. Nie chciał źle, ale sam wiesz jaki z niego bajkoposarz.
    - Właśnie dlatego jestem na niego wkurzony. Zawsze kiedy mu wybaczam, on w najmniej oczekiwanym momencie wywija mi taki numer. To powoli robi się nużące, poza tym In...twoja przyjaciółka nadal uważa mnie za kompletnego bufona!
David uśmiechnął się pod nosem.
    - Aaa tu cię boli, kochany! Jesteś wściekły, bo Inga cię zwyzywała i myśli że plotki o namiętnym bzykanku wyszły z twych ust!
    - Nie interesuje mnie co ona sobie myśli, ale nikt nie będzie robił ze mnie plotkarza i buca! - obruszył się Anglik.
    - Powiem Indzie, że to nieprawda.
    - Już widzę to jak ci wierzy. - w głosie Franka słychać było powątpiewanie. Nie drążyli dalej tematu afery sypialnianej, gdyż właśnie dotarli na miejsce. Przemknęli do mieszkania Davida, gdyż obaj nie mieli dzisiaj ochoty na konfrontacje z Ingą.  Brazylijczyk wpuścił kolegę do środka, sam zaś rzucił w przedpokoju torbę treningową i dołączył do Franka w salonie.
    Anglik zdążył już się rozgościć, wyciągając z lodówki dwa Budweisery a potem otwierając je za pomocą klucza. David wysupłał z szafki orzeszki i resztkę czekoladowych gwiazdek MilkyWay'a. Po wypiciu połowy butelki Lamps opowiedział Loczkowi rozmowę z Anją Mourinho.
    Po zakończeniu wynurzeń Franka, David nie wiedział czy ma koledze zazdrościć czy zacząć mu współczuć. Anja była seksowna jak diabli, ale była też krewną Special One a to z całą pewnością nie był fakt przemawiający za nią. Kilka piw później Frank zostawił na kanapie chrapiącego Luiza, sam postanawiając się ewakuować.
    Starannie zatrzasnął za sobą drzwi, nie chcąc by w czasie pijackiej drzemki ktoś niepowołany nawiedził domostwo przyjaciela. Wyciągając z kieszeni komórkę upuścił klucze do samochodu z którego miał zamiar wyciągnąć torbę treningową. Sięgając po nie, potknął się o niezasznurowane sznurowadło spadając z impetem kilka stopni w dół, wprost na swoje siedzenie.
    Usiłował wstać, ale coś strzyknęło go w krzyżu tak mocno, że bez czyjejś pomocy będzie siedział na zimnym betonie jak idiota. Zaklął szpetnie próbując wstać, jednak obolałe kończyny i mięśnie odmówiły posłuszeństwa.
    Jego ewolucje zobaczyła nadjeżdżająca Inga, patrząc ze zdumieniem jak Anglik przegrywa z niemocą. Zaparkowawszy swój samochód czym prędzej pośpieszyła nieszczęsnemu piłkarzowi z pomocą.
    - Obejmij mnie w pasie. - wydała polecenie na co podkindrzony Frank od razu przystał. - Na trzy...raz, dwa i trzy!- pomogła mu wstać, jednakże Lampard niebezpiecznie zachwiał się do przodu tak że ona sama wylądowała przygwożdżona do drzwi jego audi.
    Ich spojrzenia spotkały się w momencie w którym Frank uniósł głowę. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech a lekko zamglone oczy wpatrywały się w nią z pijackim zachwytem. Zanim się zorientowała Lampard przysunął się do niej jeszcze bliżej a jego gorące wargi opadły na jej usta. Jego oddech pachniał piwem ale nie był to kwaśny pijacki odór, był przyjemny i lekko gorzkawy. Po raz kolejny zapomniała się pod wpływem pieszczot Lamparda, zapominając że ma przez niego same problemy. Całował tak bosko, że z trudem oderwała się od niego uciekając do swojego mieszkania. Po raz kolejny miała do siebie pretensje a jednocześnie nie mogła oprzeć się uczuciu zadowolenia.

____________________________________________________________________


Witajcie! 
Oddaję w Wasze ręce kolejny już dziesiąty rozdział. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Zaległości w komentowaniu Waszych blogów nadrobię w ciągu dwóch dni. Większość przeczytałam na telefonie, ale jestem na tyle debilem elektronicznym że nie mogę poradzić sobie z dodaniem komentarza. 
                                                               Pozdrawiam serdecznie Fiolka :*

10 komentarzy:

  1. Stan zaopatrzenia mieszkania Loczka w żywność nieodmiennie mnie rozwala. W lodówce pajęczyny i piwo, w szafce orzeszki i gwiazdki Milky Waya :D Czym ten chłopak żyje, wyłapuje lokami energię kosmiczną? :D
    Krewniaczka Mou, "The Sexual One", mi się nie podoba. Zdecydowanie. Frank jest jej pacjentem a ona myśli tylko o tym, jak dobrać się do jego rozporka... No nieładnie.
    Oraz z niecierpliwością oczekuję chwili, kiedy Frank i Inga pocałują się w końcu na trzeźwo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O kuuuurde, ale się porobiło ;o Ta od Mou... no nieźle, biedny Frank. Mam tylko nadzieję, że będzie myślał tylko o Indze <3 Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Lamps nie będzie miał łatwo z Anją. Coś mi się wydaje, że będzie ona chciała odwrócić uwagę Franka od Ingi i skupić ją wyłącznie na sobie i swoich fantazjach łóżkowych. Loczek żyje powietrzem i jak widać to mu wystarcza do funkcjonowania :D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anja mnie rozwala po prostu, no, ale cóż, dziewczyna wie czego, a raczej kogo chce. Bo przecież jak można nie chcieć Lamparda? ^^ Zastanawia mnie tylko czy Frank ma aż taką słabą pamięć, nie może zliczyć swoich podbojów czy może coś tu jest nie tego? Może jakaś tajemnicza pomyłka zaszła? Ale by były jaja XD
    W każdym razie ciesze sie z obecnosci panienki Mourinho. Indze przydałoby sie troche zazdrosci, a jakze! Do kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy mogę wyrazić swoją dozgonną miłość dla Loczka?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zacznę od kochanego Luiza! On nazwał swój samochód Celine? Spoko! Każdy ma swoje dziwactwa. Ma gust w wybieraniu imion. Gdyby nie pojawiła się jakaś pusta lala, która myśli o uwodzeniu byłych kochanków, to nie byłoby Twoje opowiadanie. Już widzę ile ona namiesza w życiu Lampsa i Ingi. Aż im współczuje z całego serca. Skoro to jeszcze bratanica Mou to pewnie wiele jego cech ma w swojej krwi. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. "Terry ma tak ciasne spodnie, że zaraz rozerwą mu się materiał w miejscu gdzie chowa swojego węża. " seerio? hahahahah :D Boże, wspaniały rozdział, zwłaszcza to spotkanie Ingi i Franka...

    OdpowiedzUsuń
  8. "Torres siedzący w ostatnim rzędzie szepnął coś na ucho Haazardowi, który podał do przodu. Do uszu Franka doszedł news, że Terry ma tak ciasne spodnie, że zaraz rozerwą mu się materiał w miejscu gdzie chowa swojego węża." - oj Torres, Torres, ten to zawsze coś wymyśli xD
    To spotkanie Ingi i Franka, wspaniale opisane, po prostu zapiera dech w piersiach ♥
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. 'Napięcie przed bezkrwawym okresem' xDDDD jestes mistrzynią! :D
    Noo niezle sie tutaj podzialo :o
    Frankie musi uwazac na ta psycholog xD po pierwsze dlatego ze przypomina mi napaloną słit fanecze a po drugie jest bratanica Mou :p
    Pecha Ingi ciag dalszy :p jednak nie wiem co by sie stalo z Frankiem jakby jej tam nie bylo xD
    Swietny rozdzial <3 czekam na nexta!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie cierpię Wielkiego Muła, więc to chyba nic dziwnego, że nie polubiłam też jego bratanicy.
    Loczek, słońce, i tak cię kocham, mimo że ciągle coś przypadkiem wychlapiesz i jesteś taki roztrzepany. To nic.
    Tak jeszcze wracając do Anji, to czuję, że z nią niezła jazda będzie. Kolejne kłopoty. Jakby bez niej Frank ich miał mało. Paparazzi i inne takie hieny to mu powinni dziękować na każdym kroku, bo dzięki niemu pracę mają.
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń

Komentarze typy: "Świetny rozdział- zapraszam do siebie" będą z automatu usuwane. Proszę również o nie reklamowanie swojej twórczości w komentarzach pod rozdziałami do tego służy zakładka SPAM!
Pozdrawiam Fiolka :)